Okres. Temat, który od zawsze wywoływał falę szeptów, wstydliwych rumieńców czy stłumionych zdenerwowanych spojrzeń. Połowa świata biologicznie „zmuszona” do zażenowania, piętnowania. Religie, kultury, zwyczaje, kształtują świat męskiej dominacji, gdzie kobiety muszą ponosić dosłowne i przenośne koszty swych naturalnych procesów fizjologicznych. A na domiar złego, dbanie o planetę w tej kwestii jest umożliwione jedynie mniejszości – uprzywilejowanym osobom menstruującym.
Ale przecież, kobiety i tak mają łatwiej…
Biologiczne podłoże, syntetyczne rozwiązania
Na świecie żyją niemal 4 miliardy kobiet. Każda z nich funkcjonuje według 28-dniowego cyklu biologicznego, którego naturalną fazą jest menstruacja. Jeżeli odliczymy dziewczynki przed okresem dojrzewania i kobiety po menopauzie, wciąż zostaje nam całkiem spora liczba osób menstruujących, a także ofiary ubóstwa menstruacyjnego, które raz w miesiącu przez średnio 5 dni potrzebują podstawowych, możliwie jak najtańszych, produktów higieny intymnej.
W 2019 roku, Break Free from Plastic przeprowadziło badanie, które przedstawia, że osoby menstruujące w Europie rocznie produkują 590 tys. ton odpadów. 590 tys. ton odpadów na rok. Niewiarygodne.
W ciągu życia, przeciętna kobieta zużywa od 8 000 do 17 000 produktów (tylko i wyłącznie) higieny menstruacyjnej.
Oprócz odpadów wynikających z zużycia produktów miesiączkowych oraz ich złożonego i długiego czasu rozkładania (przez znaczną zawartość syntetycznych włókien), musimy także pamiętać o procesie produkcji, w trakcie którego zużywa się hektolitry wody podczas uprawy bawełny czy ogromne ilości pozyskiwanej z drzew i miazgi papierowej celulozy (syntetycznego jedwabiu).
Problem z bliska
Każda kobieta, przynajmniej raz w miesiącu, musi pójść do drogerii po niezbędne jej produkty higieny okresowej. „Miesiączka” jest bezwzględna i nie szczędzi wydatków nikomu. Cyklicznie, gdy księżyc osiągnie pełnię, 20/25 zł zostaje brutalnie wyjęte z kobiecego portfela. Następnie, wchodząc już w różową alejkę, przepełnioną szczęśliwymi zdjęciami kobiet i pachnącą plastikiem, od razu stajemy przed wyborem: tanio czy „w zgodzie z przyrodą”? A kiedy już jesteśmy w stanie pozwolić sobie na altruistyczną postawę wobec Matki Natury, wybór produktów znowu się zawęża.
Średnio więc, kobieta w ciągu życia wydaje 7/8 tysięcy na produkty menstruacyjne, a mimo takiego wydatku, nie ubezpiecza jej to przed zniesmaczonymi spojrzeniami mężczyzn czy strachem uprawiania sportu podczas miesiączki.
Czy jest jakieś eko wyjście?
Oczywiście! Jak już wspomniałam powyżej, mamy kilka ekologicznych alternatyw, jednak minusem jest tutaj kwestia cenowa. Dobrą nowiną jest to, że wraz z większym zainteresowaniem, rośnie popyt na bardziej ekologiczne i tańsze produkty.
Osobiście, moją ulubioną firmą ekologicznych i jednorazowych podpasek, tamponów i wielu innych artykułów higieny intymnej, jest Your Kaya, która łączy atmosferę siostrzeństwa z wysoką jakością i wartościową edukacją seksualną.
Inną wielorazową, ale bardziej budżetową opcją, jest zyskujący coraz większą popularność kubeczek menstruacyjny (pierwszy zaprojektowany przez kobietę produkt do higieny okresowej). Mimo że początkowy koszt jest dosyć duży (cena od 50-100 zł), to kubeczka menstruacyjnego można używać nawet 10 lat, dzięki czemu ostatecznie jest dużą oszczędnością zarówno dla portfela, jak i dla planety.
Na rynku możemy również znaleźć wielorazowe podpaski, które również stanowią ciekawe i ekologiczne rozwiązanie.
Okres potrafi dać „w kość” (albo w brzuch). Ale my, kobiety, jesteśmy silniejsze niż wszystkim się wydaje. Jeżeli nawet nie wiemy, czy Bóg jest rzeczywiście kobietą, to na pewno Matka Natura nią jest, a to jest wojowniczka nie do pokonania.
Źródła:
https://www.poprawmy.pl/jak-byc-eko-podczas-okresu/
https://kulczykfoundation.org.pl/menstruacja/artykuly/Miesiaczka_Zero_Waste
https://efakty24.pl/ile-jest-kobiet-i-mezczyzn-na-swiecie-aktualizacja-2022/
https://mamadu.pl/amp/152577,kalkulator-menstruacyjny-ile-wydajemy-na-tampony-i-podpaski
Adrianna Nowak
