Naturalne barwniki – czy na pewno są tak cudowne, jak nam się wydaje?

26/03/2023
Jak często czytacie skład umieszczony na opakowaniu produktu? Czy kiedykolwiek zastanowiło Cię, co kryje się pod tajemniczymi nazwami E…? Cóż, świadomość na temat wielu składników stopniowo się zwiększa, jednak wciąż jest stosunkowo mała. Mimo to warto edukować się w tym zakresie, zwłaszcza w tak podchwytliwych kwestiach, jak dodawane do przeróżnych produktów tak zwane naturalne składniki. Czy na pewno są one odpowiednie dla naszego organizmu i dla środowiska?

 

Wielu ludziom z pewnością nie przeszłoby przez myśl, że za tą pozornie prostą nazwą może kryć się całkiem ciekawa historia. Przecież wszystko jest w porządku – naturalne, czyli z pewnością zdrowe zarówno dla nas, jak i dla środowiska. Prawda może zatem okazać się szokująca i, szczerze mówiąc, nieco obrzydliwa.

 

Ale co może być nie w porządku z tymi barwnikami?

 

A chociażby to, że jeden z nich, E120 (inaczej koszenila, karmin, kwas karminowy, naturalna czerwień 4, barwnik koszenilowy), wytwarza się z… chrząszczy. Ich wnętrzności mają bowiem krwiście czerwoną barwę, która jest wykorzystywana między innymi w przemysłach spożywczym i kosmetycznym. W ten sposób zajadamy się truskawkowymi jogurtami, maślankami, czerwoną galaretką, czerwonymi żelkami, truskawkowym ptasim mleczkiem, gumami do żucia, lodami,  czerwonym kisielem, a wszystko barwione jest trzewiami tej mszycy. Nie zapominajmy o różowych i czerwonych napojach, czerwonych pisakach do babeczek czy czerwonym lukrze. Brzmi przerażająco? Niestety, to jeszcze nie koniec! Koszenila znajduje się również w szminkach, tuszach do rzęs, cieniach do powiek, różach podkreślających kości policzkowe. Wykorzystuje się ją także do barwienia tkanin lub jako składnik farb, a nawet alkoholów! Dzięki E120 mocno czerwoną barwę mają też wędliny, kiełbasy, przetwory rybne i marynaty.

 

Czy to oznacza, że koszenila jest niezdrowa?

 

Wbrew pozorom substancja ta została uznana za składnik bezpieczny dla ludzkiego organizmu, mimo że po jej spożyciu odnotowane zostały przypadki silnej reakcji alergicznej, ataku astmy i wstrząsu anafilaktycznego. Nie są to jednak często spotykane sytuacje, można więc uznać, że jest to względnie nieszkodliwy dla ludzi barwnik. Jej maksymalna dzienna dawka to 5 mg na 1 kg masy ciała. Ciężko więc ją przekroczyć, gdy spożywamy E120 jedynie jako dodatek do żywności. Mimo to, warto zwrócić uwagę na to, jak dokładnie przebiega proces pozyskiwania tego barwnika.

Koszenilę można wytwarzać z kilku rodzajów owadów: czerwców kaktusowych, armeńskich lub polskich. Najczęściej odbywa się to jednak z udziałem czerwców kaktusowych. Żywią się one sokami owocowymi i składnikami pokarmowymi kaktusów z rodzaju opuncji, rosnących na terenach Ameryki Południowej i Meksyku. W wyniku żerowania na takich substancjach przybierają one mocną czerwoną barwę, która pierwotnie miała odstraszać drapieżników, co wydaje się teraz nieco ironiczne.

Czerwce kaktusowe zbierane są ręcznie na wolności lub hodowane na plantacjach. Aby uzyskać koszenilę, owady zabija się, traktując wysoką temperaturą, na przykład gotując je we wrzącej wodzie, działając na nie parą wodną lub gorącym powietrzem. Następnie martwe już czerwce suszy się na słońcu lub w piecach aż do osiągnięcia przez nie około 30% swojej pierwotnej masy, bo tyle właśnie procent ich suchych ciał stanowi czerwony pigment. Kolejnym etapem pozyskiwania barwnika jest jego ekstrakcja ze zmielonych owadów za pomocą wrzącej wody z dodatkiem amoniaku lub wodorowęglanu. Następnie roztwór odparowuje się i suszy aż do pozyskania proszku. W zależności od zastosowanej metody, kolor finalnie otrzymywanej substancji może się nieco różnić intensywnością.

Koszenila nie jest więc najlepszym wyborem z ekologicznego i etycznego punktu widzenia. Pod plantacje opuncji wycinane są lasy, a są to naprawdę ogromne obszary, bo aby uzyskać jeden kilogram E120 potrzeba ponad 155 tysięcy (!) czerwców. Nie trudno jest więc sobie wyobrazić, ile kaktusów potrzeba zasadzić, aby wyprodukować znaczącą ilość koszenili.

 

A co na to producenci?

 

Pracowniczka jednego z popularnych koncernów, zapytana o obecność koszenili w składzie pewnego powszechnie dostępnego różowego napoju, odpowiedziała: „Koszenila, naturalny barwnik używany przez niemalże wszystkich producentów w branży spożywczej, gdyż jako jedyny nadaje różową bądź czerwoną barwę, w żaden sposób nie koliduje z naturalnością, służąc jedynie podkreśleniu koloru napoju, który pochodzi z owoców.”

„[Napój] jest mocno owocowy, ponieważ wszystkie jego smaki uzyskano z soków, koncentratów i przecierów owocowych, których zawartość w zależności od receptury wynosi od 21 do 33 proc. Jego owocowość jest mocnym atutem, odnosi się do owoców, nie barwników i jestem przekonana, że dla konsumentów jest to przekaz jasny i zrozumiały” – uważa wyżej wspomniana pracowniczka. Dodała również, że w trosce o powtarzalność produkcji firma nie planuje w najbliższym czasie zmieniać receptury napoju.

 

Warto jednak pamiętać, z czego naprawdę powstaje koszenila i zwracać uwagę na etykiety produktów, które zamierzamy kupić, a także poszerzać swoją wiedzę na temat różnych składników, które bardzo często są dodawane do jedzenia ze sklepowych półek. Lepiej jest więc wybierać produkty, których kolor rzeczywiście zawdzięczamy owocom, a nie dodatkowi sproszkowanych owadów.

 

Bibliografia:

https://www.ekologia.pl/zdrowie/medycyna-rodzinna/koszenila-wlasciwosci-sklad-i-zastosowanie-koszenili,25012.html

https://fit.poradnikzdrowie.pl/diety-i-zywienie/co-jesz/koszenila-e120-czy-ten-barwnik-jest-szkodliwy-w-jakich-produktach-wystepuje-aa-o7Rj-81hR-7D7s.html

https://forsal.pl/artykuly/534484,koszenila-czerwony-barwnik-spozywczy-z-gotowanych-owadow.html

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kwas_karminowy

 

Autor artykułu: Natalia Miszewska
Autor

Natalia Miszewska

Graficzka: Anna Niemiec
Autor grafiki

Anna Niemiec

Scroll to Top