PROBLEM TESTOWANIA KOSMETYKÓW NA ZWIERZĘTACH - czym jest i jakim markom można zaufać?

27/01/2023
Nieco ponad miesiąc temu, 10 grudnia, miały miejsce obchody Międzynarodowego Dnia Praw Zwierząt. Co ciekawe, jest to również dzień ratyfikacji przez Zgromadzenie Ogólne ONZ Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka (1948 r.). Święto to ​​wynika ze Światowej Deklaracji Praw Zwierząt, uchwalonej 21 września 1977 roku w Londynie przez Międzynarodową Federację Praw Zwierzęcia. Spoglądając na wspomniany dokument (a zwłaszcza 8 Art.) trudno jest uwierzyć, że testowanie kosmetyków na zwierzętach jest wciąż niezwykle powszechnym zjawiskiem, pomimo zwiększenia społecznej świadomości tego problemu. Warto więc zadać pytanie, na czym ono tak właściwie polega?

 

Większość z nas, słysząc w dzieciństwie wzmianki o testowaniu kosmetyków na zwierzętach, zapewne wyobrażało sobie kolorowanie ich futerek cieniami do powiek bądź podkreślanie oka eyelinerem i maskarą. Zetknięcie z realiami jest nieco mniej kolorowe, a mówiąc o omawianych zwierzętach – często niezwykle bolesne. W przypadku większości testowanych w laboratoriach substancji wyodrębnić można 3 rodzaje testów przeprowadzanych na trzymanych tam zwierzętach. Pierwszym z nich jest test na podrażnienia skóry. Najczęściej przysłowiowym “królikiem doświadczalnym” zostaje właśnie królik bądź świnka morska. Na ogolone partie ciała zwierzęcia nakładany jest jakiś czynnik w celu zaobserwowania pojawienia się podrażnień lub stanów zapalnych. Na czas eksperymentu gryzoń przetrzymywany jest w specjalnej klatce, gdzie nakładana jest mu obroża, uniemożliwiająca lizanie ran. Kolejny na naszej liście – Test Draize’a (znany również jako badanie toksyczności ostrej) – polega na zaaplikowaniu badanej substancji na powiekę zwierzęcia. Przez 24 godziny jej ilość jest stopniowo zwiększana, a przez następne 2-3 tygodnie zwierzę podlega dokładnej obserwacji. Jeśli doszło do znacznych podrażnień spojówki, zapalenia lub utraty wzroku, zwierzęta stają się zbędne i zostają uśmiercane. Jeśli jednak, jakimś cudem, udało im się wyjść z badania bez fizycznego szwanku, to mogą zostać wykorzystane do testów ponownie. Nigdy niekończąca się pętla. W końcu – Test LD50 – na dawkę śmiertelną – to badanie przeprowadzane najczęściej na myszach i szczurach laboratoryjnych. Polega ono na znalezieniu dawki powodującej zgon równo połowy osobników. Sposoby podawania toksycznej substancji są różne: poprzez układ pokarmowy lub oddechowy, domięśniowo bądź dożylnie. Efekt we wszystkich przypadkach jest jednak taki sam. Stąd też nasuwa się pytanie: Czy istnieją nieco bardziej humanitarne alternatywy dla testowania substancji na zwierzętach?

 

Oczywiście, że tak. Jedną z najbardziej oczywistych opcji byłoby wytwarzanie kosmetyków jedynie z substancji z długą historią bezpiecznego stosowania, czyli inaczej mówiąc takich, których w ogóle nie trzeba testować (lista takich produktów jest naprawdę długa). Rozwiązanie to ciągnie za sobą jednak ogromną odpowiedzialność ze strony firmy, a także wymaga zaufania wobec produktu ze strony klienta. Kolejną alternatywą jest wykorzystywanie specjalistycznych symulacji komputerowych w celu przewidzenia reakcji ludzkiego organizmu na nowy rodzaj leku. Ilościowe zależności między strukturą a aktywnością (Quantitative structure–activity relationshipQSAR) to sposób na oszacowanie, czy ​​substancja jest niebezpieczna na podstawie jej podobieństwa do innych związków, których działania znamy. Największy potencjał na zastąpienie testów na zwierzętach laboratoryjnych ma jednak wykorzystywanie zamiast nich, sztucznie wygenerowanych ludzkich komórek. Różne rodzaje skóry, powstałe z in vitro, okazały się bowiem dokładniejsze w testowaniu jej podrażnień niż omawiane gryzonie. Sposób ten jest stale udoskonalany i być może, w niedalekiej przyszłości, położy kres temu niehumanitarnemu zjawisku. A jak właściwie wygląda ono w oczach prawa?

 

W 2013 roku, na terenie Unii Europejskiej, wprowadzony został zupełny zakaz testowania kosmetyków oraz ich składników na zwierzętach, jednak testy te są nadal przeprowadzane. Omawiana luka w prawie zakłada, że jeśli firma udowodni brak alternatywnego sposobu przebadania danego kosmetyku, a problematyczny składnik nie ma zamiennika – może ona złożyć wniosek o przebadanie go w “tradycyjny” sposób. Cały proces jest jednak długi i monotonny, nie mówiąc o ilości wymaganej dokumentacji. Tak samo sprawa wygląda w przypadku substancji podejrzewanych za toksyczne bądź działające niekorzystnie na układ rozrodczy człowieka. Pewne firmy omijają obostrzenia, starając się nie zwracać przy tym szczególnej uwagi. Jak więc rozpoznać kosmetyki na 100% testowane bez użycia zwierząt?

 

Gwarancję, że używany przez Ciebie produkt jest cruelty-free, zapewni przede wszystkim certyfikat międzynarodowej organizacji PETA (People for the Ethical Treatment of Animals). Na takim kosmetyku znajdować się będzie charakterystyczny króliczek, który jest symbolem organizacji. Oprócz tego, na stronie internetowej PETA znajduje się wyszukiwarka, która umożliwia sprawdzenie statusu danej firmy. Alternatywne certyfikaty dające nam tę samą gwarancję to Leaping Bunny oraz Animal Friendly Natural Cosmetics. Dobrym znakiem jest też oznaczenie danego kosmetyku jako produkt VEGAN – nie jest on wtedy testowany na zwierzętach, a oprócz tego, do jego produkcji nie używane są żadne surowce pochodzenia zwierzęcego! Oto przykłady firm, którym warto zaufać, widząc je na sklepowych półkach oraz lista tych, których lepiej nie wkładać do swojego koszyka.

 

Firmy nie testujące na zwierzętach:

Dove

Bielenda

Only Bio

Catrice

Essence

NYX

Vianek

Ziaja

Wibo

Essence

 

Firmy testujące na zwierzętach:

Nivea

Maybelline

Schwarzkopf

Hugo Boss

NARS

Bobbi Brown

Max Factor
MAC

Old Spice

Revlon

 

Każda z list jest o wiele dłuższa niż przykłady przeze mnie zaprezentowane – zwłaszcza lista “bezpiecznych” produktów. Niezmiernie motywujący jest fakt, że coraz więcej firm decyduje się do niej dołączyć. Dla nas, jako konsumentów, najważniejszym jest zdawać sobie sprawę z zaistniałego problemu i przekazywać tę wiedzę dalej. To właśnie z tego powodu 6 kwietnia 2021 roku, na platformie Youtube, wypuszczona została 4 minutowa animacja zatytułowana Safe Ralph. Ta poruszająca etiuda opowiada o losie zwierząt, na których wielkie koncerny testują kosmetyki. Krótkometrażówka, wyreżyserowana przez Spencer’a Susser’a, powstała w wyniku współpracy z Humane Society International, a na jej końcu zobaczymy apel o wsparcie owej organizacji. Na dzień dzisiejszy filmik ten może pochwalić się wynikiem 14 milionów wyświetleń, a co za tym idzie – społeczna świadomość tego problemu może być większa niż komukolwiek z nas się wydawało.

 

Źródła:

http://www.fundacjaexlege.pl/pdfy/Swiatowa_Deklaracja_Praw_Zwierzat.pdf

https://www.happygreenlife.pl/testowanie-kosmetykow-zwierzetach-wiecie-sposob-sie-odbywa/

https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/pl/IP_13_210

https://estetico.pl/kosmetyki-testowane-na-zwierzetach#kosmetyki-testowane-na-zwierzetach-a-prawo

https://crueltyfree.peta.org/company/

https://environmentgo.com/pl/alternatives-to-animal-testing/

https://www.youtube.com/watch?v=G393z8s8nFY

 

Autor artykułu: Magdalena Rogalska
Autor

Magdalena Rogalska

Graficzka: Anna Niemiec
Autor grafiki

Anna Niemiec

Scroll to Top